Niwch co podniósł rękę na gospodarza ogniska

Pięciu Niwchów wybrało się zimą do tajgi zastawiać pułapki. Zbudo-
wali szałas, wieczorem przyrządzili posiłek i złożyli ofiary. Zastawili
pułapki. Gdy je później sprawdzili okazało się, że w pułapkach gospo
darza nie ma wcale soboli podczas gdy jego towarzysze złapali ich
mnóstwo.
Gospodarz rozgniewał się i pozbierał swe samołówki. Wieczorem
nagotował strawy, wziął rytualne naczynie i położywszy przy sobie
ukradkiem siekierę jął karmić ogień: — Jeśli jest tu jakiś gospodarz —
rzekł — niechaj je8! — i nagle złapał topór i uderzył nim w palenisko.
Uczyniwszy to wlazł na posłanie i zasnął.
Kucharz obozowy miał sen. Śniło mu się, że jakiś człowiek mu mówi:
— Nie ruszaj się stąd! Zastawiaj dalej pułapki!
Inni rozeszli się do swoich domostw — kucharz tkwił wciąż na miej-
scu. Którejś nocy znowu odwiedził go jakiś człek i powiedział:
— Pójdźmy razem do mojej izbicy! Taki rozkaz!
Idą więc do jego domu i wchodzą, a tam pełno zwierzyny. Po śród
niej siedzi człowiek z przewiązaną raną na twarzy. Gdy zobaczył ku-
charza dał mu za fatygę dwa sobole i rzekł:
— Idź do Niwcha, co podczas polowania uderzył siekierą ognisko
i przekaż mu moje słowa: „Gdy przyjdzie lato weź łuk, oszczep, koł-
czan ze strzałami i idź do tajgi, poprzechadzaj się trochę. Jeśli ja okażę
się silniejszy — zabiję cię, a jeżeli nie — ty mnie zabijesz.” Tak mu po-
wiedz gdy wrócisz”!
[No i proszę,] następnego lata ten Niwch zginął na polowaniu.

Opowieść plemienia Niwchów
źródło: „Legendy ludów Mandżurii” Jerzy Tulisow, Dialog, 1998

Dodaj komentarz